1. "Na Mocy Paktu" - Fokus prod. Rahim
2. "Priorytety" - Fokus, Magik, Rahim prod. Magik, Fokus scr. DJ Bambus
3. "Gdyby..." - Fokus, Magik, Rahim prod. Magik scr. DJ Bambus
4. "Ja To Ja" - Fokus, Magik, Rahim (gościnnie: Gutek) prod. Jajonasz scr. DJ Bambus
5. "Powierzchnie Tnące" - Fokus prod. Fokus scr. DJ Bambus
6. "ToNieMy" - Fokus, Magik, Rahim prod. Magik scr. DJ Bambus
7. "Popatrz (uliczny reportaż z dworca)" - Fokus, Magik, Rahim (beatbox Sot)
8. "Chwile Ulotne" - Fokus, Magik, Rahim prod. Fokus
9. "WC [Sot]" - Magik (beatbox Sot) prod. Rahim
10. "Nowiny" - Magik prod. Magik scr. DJ Bambus
11. "Nie Ma Mnie Dla Nikogo" - Fokus, Magik, Rahim prod. Fokus scr. DJ Senior Junior
12. "Jestem Bogiem" - Fokus, Magik, Rahim prod. Kipper scr. DJ Bambus
13. "Lepiej Być Nie Może" - Fokus, Magik, Rahim prod. Fokus
14. "Rób Co Chcesz" - Fokus, Magik, Rahim prod. Beny scr. DJ Bambus
15. "W Moich Kręgach" - Rahim prod. Rahim scr. DJ Bambus
16. "2 Kilo" - Fokus, Magik, Rahim (gościnnie: OnAnOn, Laki, Dike, LO, Kams) prod. Paul D. scr. DJ Senior Junior
----------------------------------
"Na Mocy Paktu"
Tekst:
Kooperacja na mocy paktu
Mocy płynącej z kontaktu
Kooperacja na mocy paktu
Mocy płynącej z kontaktu
Kooperacja na mocy paktu
Mocy płynącej z kontaktu
Kooperacja na mocy paktu
Mocy płynącej z kontaktu
Kooperacja na mocy paktu
Mocy płynącej z kontaktu
-------------------------------
"Priorytety"
Tekst:
Wszystko ma swoje priorytety, niestety.
Wszystko ma swoje wady, zalety.
Hierarchia wartości, obowiązki, przyjemności,
hip hopowa podróż do przyszłości. x2
W hip hopowej społeczności Fokusmok już gości,
jedna jedyna sprawa godna wytrwałości.
Niewiarygodnie szybki smok w świecie swych wartości,
powstałem z nicości, obrałem drogę ku wolności.
Pierwszy priorytet obrany serca bitem,
chociaż inne perspektywy rozmyte.
To c.d.n. nie sen, wiem, że mam to we krwi jak tlen.
Na pewno, pełna satysfakcja to jedno,
korzyść jest rzeczą tylko pokrewną.
Nie pękam, nie stękam, to innych jest udręka,
nie błagam, nie klękam, mam radość w tych dźwiękach.
Swobodnie słowa plątam na wszystkich moich frontach,
siedzę, kucam, rozrzucam je po kątach.
Przyjemne z pożytecznym to sukces odwieczny,
bez obawy, ja jestem bezpieczny.
Ale w jakim sensie? Oto jest pytanie,
panie i panowie, otwarte losowanie.
Los tej loterii ciąży na jednej karcie,
nie mam wyboru, za to ludzi poparcie.
Prawdopodobieństwo jednak większe niż w totka,
że ta karta to nie blotka.
Mam manię, to ciągłe słów kompletowanie,
tak było, jest i tak zostanie.
Fenomenalne powierzchnie tnące moim priorytetem,
analizuję barwy, smocze oczy są pryzmatem.
Zatem czy to z kwadratem czy solowym traktem,
czy traktatem niepisanym, połączony z 3xKlan.
Czy może paktem z Mag Magikiem i Rahim-o-logikiem,
jedno jest faktem, jestem rymotechnikiem.
Wszystko ma swoje priorytety, niestety.
Wszystko ma swoje wady, zalety.
Hierarchia wartości, obowiązki, przyjemności,
hip hopowa podróż do przyszłości. x2
Jedyne niedogodności z powodu mej miłości
to szkolne zaległości i brak wyrozumiałości.
U gości, którzy nie chcą dzielić ze mną mej radości,
to boli, pierdolę, kręcę pokrętłem głośności.
Bujanie konika Magika,
to nie filatelistyka czy numizmatyka.
Nie mam też ochoty na zabawy w żołnierzyka,
zegar tak tyka, a czas umyka.
Ciągły trening sprawności do słownych walk 'kumite',
o autorytet, mój najwyższy priorytet.
Czy to dla mnie brawa bite?
Nie sądzę, nie wierzę.
Zbyt wysoko nie mierzę, bo po co?
kiedy słowa się tak cyklicznie kocą,
przy tym gdy inni się tak straszliwie pocą dniem i nocą.
Spalonymi mostami łączę się z miastami,
z takimi samymi jak ja hip hopowymi głowami.
Tylko jedynie czasami, pomiędzy levelami
myślami zajmuję się rzekami za plecami.
A więc informuję w czym najlepiej się czuję,
w czym specjalizuję i co mnie raduje.
W świecie rzeczywistym stacjonuję,
to tu funkcjonuję i wciąż kombinuję.
Szczęścia na bazie czyjejś porażki nie buduję,
stale komponuję, rymuję i się edukuję.
Pierwszy priorytet i znowu z apetytem
jedynej sprawie oddanie całkowite.
To chroni mnie tak jak posła immunitet,
karmię duszyczki co nigdy nie są syte.
To w pytę, że nie tylko dla mnie to pożytek,
a co zdobyte nigdy nie będzie szczytem.
Widzę szczyt, a za szczytem zaszczyt za zaszczytem,
lśnienie mistrzostwa kieruje moim bytem.
Ambicja spotyka się z uznaniem i zachwytem,
Wyrzeczenia są tutaj jedynym zgrzytem.
Priorytetem Ha I Pe Ha O Pe
eN I Gie De Ygrek eS Te O Pe.
Idę tym tropem, bawię się hip hopem,
zalewam potopem rymów kłopot za kłopotem.
Mrówka i harówka, wspólne ze sobą słówka,
wolna od nich ma główka, życie fajne jak kreskówka.
Mam swój cel, jak pocztówka trafiać do adresata,
W ten sposób podróżuję, lecz nie jak Magellan dookoła świata.
I nie ma bata na jakiekolwiek zmiany, choć bieda przygniata.
Wszystko ma swoje priorytety, niestety.
Wszystko ma swoje wady, zalety.
Hierarchia wartości, obowiązki, przyjemności,
hip hopowa podróż do przyszłości. x2
--------------------------------------------------------------------------
"Gdyby"
Tekst:
Od początku muszę tego słuchać?
Ta, musisz.
Dobra, niech tak będzie...
Muszę tego słuchać.
Ja tego muszę słuchać!
Gdybam, gdyby to nie było na niby
Gdybam , gdyby to nie było na niby
Gdyby, gdyby to nie było na niby
Gdyby świat cały
Obrósł w niebieskie migdały
Gdyby Magik był doskonały
Gdyby podziały gdzieś się podziały
Gdyby ryby głos też miały
Kaktusy na dłoniach by wyrastały
Gdyby po Ziemi stąpały ideały
Biały byłby czarny
A czarny biały
Indywidualnie na życzenie upały
Wciąż smakowały te same specjały
Minerały każdej skały
Szlachetne jak kryształy
A wszystkie kabały
To tylko kawały
Gdyby czyn był godny chwały
Gdyby Fokus nie był tak zarozumiały
Gdyby wrony nie krakały
Gdyby kozy nie skakały
Gdyby tak psy nie gryzły
Koty nie drapały
A komary nie wkurwiały
Gdyby dyskojeby tak się nie rzucały
Gdyby równiejsze z równymi równać chciały
Gdyby nowe hip- hopowe kluby powstawały
Gdyby foki w klubach tych dupami wywijały
A ekipy rymowały
A się nie napierdalały
Gdyby składy tak jak mówią reprezentowały
Gdyby z pióra słowa dosłowne spływały
Gdyby w Gie O Pe zwykłe deszcze padały
Gdyby szyby i kominy mnie nie otaczały
A kraina Niby-Niby
Gdyby kromki spadały odwrotnie
Gdyby przerzutnie pociągały mnie okropnie
Gdyby rymy się składały wielokrotnie
Gdyby hip- hopowe głowy dostawały stopnie
A stopnie wystawiane by nie były pochopnie
Gdyby u mnie na oknie stały
Kwiaty paproci i niebieskie migdały
Gdyby ich cechy się uzupełniały
Gdyby cudowne sny się sprawdzały
Gdyby Rahim zbierał pochwały
Gdyby problemy zmieniały się w banały
Gdyby z wszystkich treści morały wypływały
Gdyby partnerki partnerów swych kochały
Gdyby oczy nie płakały
A usta się wciąż śmiały
Gdyby powracały piękne chwile
I trwały
Gdyby lepsze czasy nastały
Gdyby kawki nie padały
Gdyby pały nie ścigały
Gdyby składy hip- hop grały
Przy tym nie dawały chały
Gdyby gazy nie wybuchały
A pożary nie wyniszczały
Gdyby wody nie zalewały
Kataklizmy nie istniały
Gdyby bratnie dusze się wspierały
I sobie ufały
Gdyby rymy tylko na wolno powstawały
Gdyby farby nie zaciekały
I na murze nie matowiały
Gdyby wielkie nominały
Każdą kieszeń oblężały
Na plakatach by widniały
Pfk inicjały
No a konfesjonały
By innowierców pochłaniały
Gdyby wszelkie bariery pozanikały
Gdyby żadne serduszka nie pękały
Gdyby kary winnych spotykały
Gdyby każdy był wyrozumiały
--------------------------------------------
"Ja To Ja"
Tekst:
No to zaśpiewajmy coś wesołego x2
Przeważnie, (przeważnie) zachowuję się poważnie
Przeważnie, (przeważnie) nikogo nie drażnię
Przeważnie, (przeważnie) słucham rad uważnie
Przeważnie, (przeważnie) nie czuję się odważnie
Przeważnie, widać to po mnie wyraźnie
Otoczenie nie działa na mnie zakaźnie
Poprzez wyobraźnię kreuję własne ja
Adekwatne do imienia
eR plus A plus Ha
Robię co trza
Rymuję gdy muzyka gra
Jestem członkiem Pfk
A nie klubu AA
Pomysłów we mnie mnóstwo
Niczym w worku bez dna
Bądź co bądź być sobą to domena ma
Pokazy mody i żurnale nie obchodzą mnie wcale
Fason swój dobieram sam jak staruszka korale
Mam typ osobisty niczym dowód
I osobisty powód
By czuć się wygodnie, swobodnie
Polski rodowód w aktach
Opieram się tylko i wyłącznie na faktach
Pragnę być nietypowy, niepowtarzalny
Jednorazowy i oryginalny
Jeśli kopiuję to tylko w punktach ksero
Gdy ktoś powiela kogoś
Uważam go za zero
Mówię prawdę szczerą
Bo nie lubię gdy ktoś kłamie
Służę pomocą, nie na każde zawołanie
Mam własne zdanie i szereg racji
Niezmienny niezależnie od miejsca, czasu i akcji
Od A do Zet, od Zet do A
Ja to ja to jasne jak dwa razy dwa
Lata lecą, a ja to wciąż ja i ja
O nie! Nie zależy mi na tym by być kanonizowanym
Ja to ja, więc jako ja chcę być znany
Prawdziwym jak prawdziwek, nie jak sweter z anilany
Jedną zasadą wciąż motywowany
Bądź własną osobą
Bądź co bądź sobą
Niech twa osoba będzie ozdobą
Nie jednorazowo, lecz całodobowo
Trafiam białym w czarne jak kulą bilardową
Oblicz pole podstawy jaką jest oryginał
Lub działania poletko, jeśli jesteś marionetką
To wroga sugestia, pożera cię jak bestia
Mów do serca bitu, bo tam jest amnestia
Od A do Zet, od Zet do A
Ja to ja to jasne jak dwa razy dwa
Proste jak drut, nigdy nie gram z nut
A rymów mam w brud, które trwonię
Gdy tylko stanę przy mikrofonie
Od mikrofonu strony nie stronię, o nie!
Od A do Zet, od Zet do A
Ja to ja to jasne jak dwa razy dwa
Lata lecą a ja to wciąż ja
Od A do Zet, od Zet do A
Ja to ja to jasne jak dwa razy dwa
Paktofonikę Gutek już zna
Technika Fokusonika wynika
Z ego wielkiego jak galaktyka
Nie brakuje mi żadnego składnika
Do mojego ja, skala mnie nie dotyka
Pozwolisz, że posłużę się przykładem
Jest pewien Smok, który nie jest gadem
Podąża śladem serca, a nie za stadem
Jego skronie ozdabia tkany wolnością diadem
Jego słowa są szczęścia wodospadem
Tą oto wodą razem ze składem
Zalewa jak ulewa lub zasypuje gradem
Chcesz czy nie jesteś dla niego obiadem
Robię to co kocham, to nikomu nie szkodzi
Robię to no bo to lubię i wiem że wiesz o co mi chodzi
Robię to no bo chcę to robić a wiem że to mi wychodzi
Chcę i robię, cała reszta mnie nie obchodzi
Od A do Zet, od Zet do A
Ja to ja to jasne jak dwa razy dwa
Lata lecą a ja to wciąż ja
Unikam odgrywania kiedy reggae prezentuje
W jednym więc celu bądź co bądź operuje
A skutek, wierz - 'Peace', pozytywny flow
podpisano Gutek
Od A do Zet, od Zet do A
Ja to ja to jasne jak dwa razy dwa
Lata lecą a ja to wciąż ja
Od A do Zet, od Zet do A
Ja to ja to jasne jak dwa razy dwa
Paktofonikę Gutek już zna
---------------------------------------------
"Powierzchnie Tnące"
Tekst:
Kawałek jest stary ale chodzi o co innego.
-O co?
-Posłuchaj tego
Perfekcyjne opanowanie języka pomaga mi robić Cię jak chcę.
Pokłon Tobie- wkomponowanemu w podłogę MC. Nareszcie
mój sztandar na maszcie. Wreszcie
długo oczekiwane wejście
Smoka.
Stawiam sprawę jak kawę, na ławę, że fenomenalnie miotam.
Witam.
Rewelacyjnie przeplatam zdań złącza.
Niekończąca się opowieść, kiedy Fokus się włącza.
Fiku-miku na patyku.
Dylu, Dylu na badylu. Cuda, wianki na kiju.
Byleby dalej, do celu. U, podoba mi się tu.
Gdy w ręku ostre rzeczy,
mogę cię pokaleczyć.
Z Twego ucha jucha
bucha.
Za wysoko lecisz,
zmysły tracisz
i o to chodzi stary.
Cztery wymiary kultury.
Hip- Hop, który ze mną w konkury
na mój słowotok
U, podoba mi się tu.
Jakem MC
manifestuję moje fenomenalne powierzchnie tnące x2
Nauka na pewno długa,
bo słów sztukowanie to sztuka,
wyrafinowana technika.
Co z tego wynika
i co ci to da- nie wnikam.
Hmm... No cóż,
taka to moja podróż.
To jaka taka metoda
na słowa jak woda.
Kaskada rymów,
którą teraz włada Fokus - Smok.
Wyrywam ci kręgosłup.
Dziś Hip- Hop podawany na sposób
MC z RP przez 032 kręcę
i Ciebie bitem nęcę.
Powitaj nową lancy następcę
B O G U C I C E
Podoba mi się tu
Ej ej, MC, halabarda w ręce
mej, nic więcej.
Twoja garda- marna.
Moja jest bardzo zwarta
Zaciskam palce i wyzywam Cię do walki.
Na przechwałki.
Stoję i oczekuję, kiedy Ty wyskoczysz na pałki.
U, podoba mi się tu.
Jakem MC
manifestuję moje fenomenalne powierzchnie tnące. x2
Biała broń werbalna
kontra palna.
Rymy jak cięcia w skroń
To łap, łap mikrofon i Hip- Hop. Łeb chroń.
Teraz moja dłoń
Rzuca K10 w RPG ze sceny.
Uderza ma pięść w problemy,
które tu mamy, na Ziemi.
I gramy. Na trzy- cztery
składamy litery.
Litery w wyrazy, które we frazy,
te z kolei w obrazy bez skazy.
Okazy te wiele razy
giną bez wieści. Do formy wkładam treści
i jeśli się już nie mieści,
ustami łomotam, wyrazami miotam, w locie tnę je na części.
Stary, Ty mi tutaj,
nie tutaj rymem rzucaj.
Piorunująca akcja-
melodeklamacja
Składaj, albo spadaj.
Rób coś, a nie gadaj.
Nie pierdol trzy po trzy,
kto tu jest najlepszy.
Hip- Hop nie dzieli nas, a łączy
U, podoba mi się tu
Jakem MC
manifestuję moje fenomenalne powierzchnie tnące x4
----------------------------------------------------------------------
"ToNieMy"
Tekst:
Yo!
Co to ma być ?
What the fuck is this man ?
Co nie my
ToNieMy
Co? To ToNieMy
My nie kłamiemy
Bo ToNieMy
W betonie my toniemy
Tym co nie potrafią współczuć
My nie współczujemy
Bo ToNieMy
Nie pojmujemy więcej niż zjemy
ToNieMy
Nie pojmujemy więcej niż chcemy
Bo ToNieMy możemy
To czego nie pragniemy
ToNieMy nie wątpimy
Mimo ToNieMy nie śnimy
Nie słyszymy, nie widzimy
ToNieMy to mówimy
ToNieMy Einsteiny, Beethoveny, Tuwimy
ToNieMy nie mierzymy
Bo ToNieMy nie trafimy
Bo ToNieMy Pfk
ToNieMy z całą elitą
ToNieMy incognito
ToNieMy finito
Czy ToNieMy?
My Nie ToNieMy
ToNieMy
My Nie ToNieMy
Czy ToNieMy?
My Nie ToNieMy
Jeszcze Raz
My Nie ToNieMy
ToNieMy jak głuchoniemy
Nie słyszymy czego nie możemy
Nie my jemy i pijemy
ToNieMy pragniemy
ToNieMy żyjemy
Nie my polemizujemy
Nie my pod powierzchnią ziemi
Nie przesiadujemy
Nie rejestrujemy
Nie nagrywamy
Nie wiemy co gramy
Nie toniemy bo pływamy
ToNieMy poziom trzymamy
ToNieMy ideę posiadamy
Nie my o nią dbamy
Ani się nie ubiegamy
Nie ToNieMy się staramy
My nie upadamy
My nie popełniamy błędów
Nie mamy skłonności ani zapędów
Do czynienia własnej powinności
Do wykonywania odpowiednich czynności
Nieświadomi własnej narodowości
Bez obecności osobowości
Nie my jesteśmy pełni wiarygodności
"Ej, ej, skołujcie jakiś bakens po znajomości"
Hę? My? Nie, no co ty?
My i kłopoty?
Nie brakuje nam ochoty do roboty
Przecież wyciskamy z siebie siódme poty
Nie w głowach nam psoty ani żarty
ToNieMy uczęszczamy na party
ToNieMy stosujemy używki
Nieczyste zagrywki
Nie mamy pojęcia co wkłada się do fifki
Nie my zieloni jak oliwki
Czy ToNieMy?
My Nie ToNieMy
ToNieMy
My Nie ToNieMy
Czy ToNieMy?
My Nie ToNieMy
Jeszcze Raz
My Nie ToNieMy
Się witamy gdy nie zaczynamy
I o nieuwagę nie my prosimy
Nie eF nie O nie Ka nie U nie eS
Składanie - rymy
ToNieMy wypływamy
ToNieMy żagle rozwijamy
ToNieMy bramy otwieramy
ToNieMy wszystkie klucze znamy
ToNieMy dżentelmeni
ToNieMy damy
ToNieMy chamy
Wiemy że nie toniemy
Bo ToNieMy toniemy
Ani ja, ani ty, ani my
Niewiele wiemy
Wiele nie rozumiemy
Czasu nie marnujemy
ToNieMy toniemy
Bo ToNieMy
My nie palimy, my nie pijemy
My się nie bijemy
ToNieMy klniemy
ToNieMy mamy z policją problemy
Kiedy to nie malujemy
Nie kombinujemy kiedy nie mamy mamony
Nie rozrabiamy
Bo się nie starzejemy
Nic nie wiemy
O jebaniu i się nie jebiemy
Starych nie potrzebujemy
Bo na życiu się nie znamy
Do budy nie chodzimy
W pracy się nie pokazujemy
Nie wysiadujemy w knajpach
I nic nie robimy bo nic nie umiemy
I w nic nie wierzymy
Nikogo nie pokonamy
Nikogo nie pokochamy
Bo my nie czujemy
I nigdy nie płaczemy tak jak
Nie oddychamy
ToNieMy poszukujemy
I ToNieMy odkrywamy
Że ToNieMy czegoś nie chcemy
Czy ToNieMy?
My Nie ToNieMy
ToNieMy
My Nie ToNieMy
Czy ToNieMy?
My Nie ToNieMy
Jeszcze Raz
My Nie ToNieMy
My Nie ToNieMy
My Nie ToNieMy
My Nie ToNieMy
----------------------------------------------
"Popatrz (uliczny reportaż z dworca)"
Tekst:
-Weź nam zrób jakiś beatbox, coś
-Beatbox?
-No dawaj
-Dobra
Tyle ćpunów w całym mieście
Nie widziałeś tego jeszcze
Popatrz, o popatrz
Tak, tylko mnie nie bij przy tym, dawaj
Szerokimi ulicami
Zapierdalają z blantami
Popatrz, o, o, o popatrz
-No, tak, pokaż coś, dalej
Popatrz, o popatrz
Beat, beat co no mu zapodaje bitem
Beat, co no mu zapodaje bitem
Popatrz, o popatrz
Beat, beat co no mu zapodaje bitem
Patrze na postacie wbite w ziemie
O w ziemie
W ziemie
Czujesz wiesz jak, że on tak napierdala a tu koleś
Wjechał i w ziemie i słucha
-Dalej
-Co?
-Dalej, dalej kontynuuj
-Dobra jeszcze na dwa nagrajmy nie
Popatrz, o popatrz!
Beat Sot, Beat Sot.
Popatrz, o popatrz.
i posłuchaj...
O popatrz!
Beat, beat no co mu zapodaje bitem
Beat, no co mu zapodaje bitem
Popatrz, i sprawdź!
Beat, beat no co mu zapodaje bitem...
-Zajebiście stary daj 5.
-Zajebiście? Może być?
-Więcej nie muszę robić?
-Czyli jechać do domu?
-Do domu, bo zimno.
-Piździ!
Pi-Pi-Pi piździ!
Pi-Pi-Pi piździ!
Pi-Pi-Pi piździ!
piździ!, piździ!, piździ!, piździ!, piździ!
-------------------------------------------------------
"Chwile Ulotne"
Tekst:
Nie ufam nikomu
Kocham tylko tych, co na to zasłużyli
Jeszcze nie szeleszczę kasą, tak jak klasą z winyli
Więc nie przepuszczę żadnej chwili, gdyż żyję na kreskę
W każdą chwilkę wbijam szpilkę, jak pinezkę w deskę
Życie jem jak Milkę
Bowiem: wiem, że jestem lśnieniem i okamgnieniem
Że będę wspomnieniem
Za pozwoleniem, sprawdź to
Zanim schowasz dzień pod powiekami
Powiedz, co z twoimi niepozałatwianymi sprawami?
Czasami wręcz zasysam otoczenie moimi receptorami
Zachwycam się chwilami, jak dobrymi produkcjami
Film na siatkówce zdobywa nagrodę Grammy
Za brak porównania z celuloidami
Momentami pomiędzy oddechami
Życie falami tsunami
Zalewa doznaniami i bodźcami
Razem z chłopakami chodzimy po mieście
Kilkanaście centymetrów ponad chodnikami
Taktowani przez dwa tysiąc dwieście
Przygniatani problemami, ciągle na podeście
Z mikrofonami w ciągłym manifeście
Weźcie sprawdźcie to
Bo to widać w każdym geście
Jesteście, więc zauważcie to nareszcie
Odbierzcie dzisiejszy dzień jak podarunek
Cieszcie się i obierzcie na jutro kierunek
Odważcie się, zróbcie ten krok, podnieście wzrok
Na razie, strzałka, mówił Fokusmok
Łapię chwile ulotne jak ulotka
Ulotne chwile łapię jak fotka x2
Chwile ulotne chwytam, jak sygnał satelita
I ta różnica - nie krążę po orbitach
Lecz twardo stąpam po chodnikach
Chcę żyć aktywnie nim wyciągnę kopyta
Jest pewna dewiza, którą znam: Carpe diem
Uznają ją ludzie, z którymi gram
O tym wiem
Z każdym dniem łapię chwile ulotne jak motyle
Na stałe
Koduję we fragmentach bądź całe
Zapamiętałem już ich bez liku
Wszystkie mam w sobie, żadnej w pamiętniku
Zaś w notatniku bądź w kalendarzyku
Notuję zadania i termin wykonania
Zgroza
Gandzia zostawia ślady jak sanek płoza
Ma pamięć zawodna jak prognoza - to skleroza
Poza tym istnieje sprawnych komórek doza
Chwile przychodzą tam, jak koza do woza
Raz łapię chwile te słodziutkie, choć krótkie
Innym razem te bezpowrotne i ulotne...
Łapię chwile ulotne jak ulotka
Ulotne chwile łapię jak fotka x2
Życie nasze składa się z krótkich momentów
Cudownych chwil, czy przykrych incydentów
Niczego nie przegapię, wszystkie je łapię
Korzystam z talentu, przelewam go na papier
Więc łapię chwile ulotne jak ulotka
Ulotne chwile łapię jak fotka
Dbam, by chwile ulotne jak notka
Nie uleciały jak ulotna plotka
W niepamięć
Każdy gest i każde zdanie
Obrazy przed oczami zawieszone jak na ścianie
Te w ramie
To jedno co na pewno zostanie
Reszta przeminie jak znoszone ubranie
Dwadzieścia lat minęło jak jeden dzień
Nie masz co wspominać? Lepiej swe życie zmień
Póki czas nie czeka na nas
Więc zaśpiewaj jeszcze raz
Mamy po dwadzieścia lat
Przed sobą cały świat, przed sobą cały życia szmat
Więc jestem rad z każdego poranka i wieczoru
Dawno już dokonałem wyboru
I jestem dyspozytorem własnych torów
Spełniam się w muzyce hardcore'u
I wiem, że wspomnienie nigdy nie zginie
Tak jak wspomnienie po pierwszej dziewczynie
Jak czasy podstawówki: zbite butelki, ubite lufki
Starte zelówki w podróży
Polowanie na chwile się nie dłuży, się nie nuży
Łapię chwile ulotne jak ulotka
Ulotne chwile łapię jak fotka x2
-------------------------------------------------------------------
"WC [Sot]"
Tekst:
Halo, co tam?
Sprawdź Sota!
U... Uwaga, wszyscy do schronu!
Mag super-hiper-mega MC
W kolejce do mikrofonu!
Siewca pogrom,
Właściciel tronu
To zwiastun nadejścia chwili Armagedonu!
Potężnym jest już jego stadium embrionu
Piorunujący jak Zeus dla tych bez piorunochronu!
Trwały i twardy jak konstrukcja z żelbetonu
Spuść z tonu
Albo czeka cię akt zgonu!
Mag super-hiper-mega MC x3
trzy-, trzy-, trzy-, trzymam cię w ręce
Mag super-hiper-mega MC x3
Strasznie super-hiper-mega MC
-----------------------------------------------------------
"Nowiny"
Tekst:
Okej, teraz go zarymuję
Są nowiny
Skurwysyny... dziewczyny...
Są nowiny
Z wykopaliska mej skamieliny
Nawet jeśli wszyscy już w ciebie zwątpili
Pokaż że się mylili
Nie czekaj ani chwili
Dłużej
Życie to nie zawsze droga
Na niej róże
Duże PFK, raz na dole, raz na górze
I potrafię słodko-kwaśny
Być jak chilli gdy się wkurzę
To nie do wiary!
To czary-mary!
Słyszę w oddali
To surrealizm, jak Salwador Dali
eM A Gie I Ka
Tak jak Mulder i Scully
Za was jointa spali
Tym co się odwrócili
PFK nie są mili
Jak Milli Vanilli
Czyli
Zapraszam skurwysyny
Na me narodziny
To nowiny
Z wykopaliska mej skamieliny
Są nowiny
Z wykopaliska mej skamieliny
eM A Gie I Ka
OK skurwysyny
Są nowiny
Z wykopaliska mej skamieliny
(Co za licho)
eM A Gie I Ka jest
Życie to teatrzyk
Nikt się nie ogląda
Każdy patrzy
Jak zdobyć główną rolę
Najlepiej raz, dwa, trzy
I pierdolę
Wolę być otwarty, odkryty
Na stole karty
Chcieli mnie pogrzebać
Oho! Wolne żarty!
Czy zajmujesz się biznesem
Czy hip hopem
Tu i tu łapią okazję podróżując autostopem
I pochopne opinie
Egzotyczne jak pinie
Spójrzmy prawdzie w oczy
Z tego nikt się nie wywinie
Skurwysynie ej, uważaj,
Kiedy znajdziesz się na minie
Będzie bum! Bum!
Czy słyszysz ten tłum?
Gra eM A Gie I Ka
Znów robi szum
I szura
Nie jak huragan, wichura
A wbrew zasadom, wbrew fizyki prawom
Ruszam się żwawo
A więc bijcie brawo
Skurwysyny
Z wykopaliska mej skamieliny
eM A Gie I Ka
OK skurwysyny
Są nowiny
Z wykopaliska mej skamieliny
(Co za licho)
eM A Gie I Ka jest
Są nowiny
Z wykopaliska mej skamieliny
Są nowiny
eM A Gie I Ka
OK skurwysyny
Są nowiny
Z wykopaliska mej skamieliny
(Co za licho)
eM A Gie I Ka jest
Już wyrok wydali
Wyrok wykonali
Żywcem pogrzebali
Mnie to wali
Na fali, skurwysyny
Co? Kpiny? To nowiny!
Czyżby zrzedły wam miny?
Dźwięki maszyny
Z powrotem na szyny
eM A Gie I Ka
Powoli na wyżyny
I przypomnę wam styl
W którym jestem jedyny
Raz, dwa, trzy, no i wy
Skurwysyny
Brak tematów czy podziały ponad porozumieniem
Tak czy tak, miło było
Dla was wszystkich być natchnieniem
Bo za te wszystkie lata
Tu jest rekompensata
Znów jestem skory
Zbijać score'y jak na automatach
A dlaczego
Znowu ufam memu superego?
Nie pytaj, tego nie wie nikt
Bo nikt nie wie tego
Że mam coś czego nie masz ty
A to coś wspaniałego
I szukaj tego czegoś
W moich tekstach zawartego
To kwestia szczerości nie żaden wybór
Ja, eM A Gie I Ka
Excalibur
I nowiny
Z wykopaliska mej skamieliny
eM A Gie I Ka
OK skurwysyny
Są nowiny
Z wykopaliska mej skamieliny
(Co za licho)
eM A Gie I Ka jest
Są nowiny
Z wykopaliska mej skamieliny
eM A Gie I Ka
OK skurwysyny
Są nowiny
Z wykopaliska mej skamieliny
(Co za licho)
eM A Gie I Ka jest już
----------------------------------------------
"Nie Ma Mnie Dla Nikogo"
Tekst:
Nie ma mnie dla nikogo...
Nie ma mnie dla nikogo...
Znasz to, nie?
Bo ogólnie dostępne na bieżąco
Istne życie na gorąco
Załatwiam sprawę pieklącą
Jak zwykle nowe się wtrącą
Mą głowę zmącą
Często z równowagi wytrącą
Z czasem
Wpływa to na mnie męcząco
Niepokojąco
Z natłokiem spraw stresująco
Wiesz, w ciągłym pędzie, biegu,
Szarych ludzi szeregu,
Czasem w błędzie. Szczegół!
Pośród twardych reguł
I na śniegu ślady
Ludzkiej defilady
ściemniane obiady
Zajob do przesady
Praca, laska, dom, wykłady
Kumple i skład ponad składy
Super podkłady, wywiady, kolejne estrady
Całe miriady tych kwestii
Nie dałbym rady bez autosugestii
Załatwić tych z tych leżących w mej gestii
Wtłoczony w szablon monotonii
Jak w Diablo
Wyrwany z agonii
W matni problemowej toni
W nieustannej pogoni za spokojem
Czasem spędzanym we dwoje
Gdy nastroje tworzą sentymentalne przeboje
Kiedy wiem na czym stoję
Swoje
Smutki na partnerki ramieniu koję
Całe roje spraw zostawiam poza pokojem
Poję energię na kolejne boje
Gnoję wewnętrzną paranoję
I w kierat wkraczam
Wpierw się dwoję
Cele wyznaczam
Potem troję
Z drogi nie zbaczam
Poza terytorium działań nie wykraczam
Przytaczam sens mej nieobecności
Z konieczności odcięcia od rzeczywistości
Bo smak wolności szkicuje
Szkielet życia abstrahującego od skłonności
Do zawiłości
Do duchowej starości
Ogłaszam wszem i wobec
Nie ma mnie dla ludzkości
Chcę mieć spokój
W stresowych sytuacji
Natłoku
Jestem jak statek zadokowany
W doku
Od półtora roku
Nikogo na widoku
Tylko dźwięki hip hopu
Na dziewiątym piętrze w bloku
Tak między nami
Sam na sam z płytami
Nikt mi nie da tego
Co to właśnie da mi
Badam grunt pod stopami
Gdzie mi kurwa z butami?
To jak Koontz'a #szepty
Słyszane za uszami
Wciąż sami jak palec
To dobrze nie wróży
Obcy jak ósmy pasażer podróży
Milionami
Na przestrzeni Ziemi rozsiani
Obcują tu obcy wyobcowani
Ludzie
Co to ma być?
Pytam
Co to ma znaczyć?
Tego wrogom nie można wybaczyć
Niestety
Wszystko ma swe priorytety
Vis a vis z drzwiami
Od pokoju do planety
Panie i panowie
Są tacy co stają na głowie
Tak jakby wszyscy byli w zmowie
Do czasu aż sobie jeden z drugim uzmysłowi
Jacy oni wszyscy są małostkowi
Aż rzygać się chce
Ten kto to wie kurwa
Życie upstrzone jak gołębim gównem
Bulwar
Zrobi tak jak ja
Pójdzie własną drogą
Prócz cienia
Nie ma ze mną nikogo
W powietrzu czuć Heinekenem
Gdy żegnam się z problemem
Pokój dla tych co w pokoju są
Sam na sam z tym sound systemem
Wiem, że czasem trudno być Supermanem
Gdy wtłaczany pod ciśnieniem
stres jest działań terenem
Znam jak Ty te noce nieprzespane
By nad ranem
Zawikłane kwestie podejść z nowym
Planem jak z taranem
Dokładnie znam to
Mam te same
Myśli skołatane
Znam to, jest mi znane uczucie z tym związane
Co jest grane?
Marzenia niewypowiadane
Zapominane bo nie doczekałem się na zmianę
Przekonanie
Że po którymś ciosie się nie wstanie
Co jest grane?
Czasem głupie pytanie, nie?
Bakanie, popadanie w manię
Życie diametralnie inne niż to na ekranie
Walka o przetrwanie
I kombinowanie
Wprowadza mnie w stan gdzie jest zdecydowanie
Za dużo sytuacji które szybko nużą nużą
Za dużo ruchów które niczemu nie służą
Dużo za dużo akcji które wszystko burzą
Które źle wróżą
Tak jak cisza przed burzą
I łżą jak psy
Pierdoląc trzy po trzy
Ej, ej, ej biegnij
Trzeba było myśleć gdy
Po fakcie łzy zalały ci oczy
I tak przez siedem dni
Gdzie ten sen się śni
Tak więc chcę Cię dniu z poziomu fotela
Z wnętrzy M3
Witam cię, dniu niewdzięczny
Tu po tej drugiej złej stronie tęczy
Witam bez kwiatów naręczy
Bez zastrzeżeń
Dzień, który przede mną piętrzy
Jeszcze większy
Cień nad światem wewnętrznym
Witam, choć z dnia na dzień bardziej niezręczny
Jest tenże gest nikt mnie nie wyręczy
Wiesz jak męczy
Myślenie o stanie rzeczy
Wiesz jak jest, gdy czyjś czyn czyimś słowom przeczy
Wiesz jak to leczyć
Lecz to kaleczy
Race THC
Jak dwa ostrza mieczy
Na razie walczę
I na jaranie warczę
Chcesz też uwierz ja
Dostarczę Ci tarczę
Może nie wystarczę
Ale będę tuż obok
Prócz ciebie nie ma mnie dla nikogo
------------------------------------------------------------------
"Jestem Bogiem"
Tekst:
Raz, dwa
Raz, dwa
Mam jedną pierdoloną schizofrenię
Zaburzenia emocjonalne, proszę puść to na antenie
Powiem Ci że to fakt, powiesz mi, że to obciach
Pierdolę Cię, i tak rozejdziesz się po łokciach
Bo ja jestem Bogiem, uświadom to sobie (sobie)
Słyszysz słowa, od których włos jeży się na głowie
O rany, rany, jestem niepokonany
H-I-P H-O-P bez reszty oddany
Przejebany, potencjał niewyczerpany
Chyba w DNA on był mi dany
Czekaj Fokus, Rah, jeszcze oszaleją wszystkie pizdy
Gdy poznają mój urok osobisty
Duszę artysty, to jaki jestem skromny i bystry
Szczery do bólu, że aż przezroczysty i
Wiesz co mnie boli? Że w głowach się pierdoli
Zakłócony pokój ludziom dobrej woli.
Jestem Bogiem!
Uświadom to sobie, sobie
Ty też jesteś Bogiem!
Tylko wyobraź to sobie, sobie
W pełni poczytalny, za czyny swe odpowiedzialny
Jak ty nieprzemakalny, pędzi tu jak halny
Wyprzedza świat realny, nawiedza w wirtualny
System binarny, materiał łatwopalny
Da przepływ momentalny energii, cios werbalny
Kandydat potencjalny na występ teatralny
Doznaje szoku w 2000 roku, za to spalmy
Pora na elaborat eksperymentalny
W sposób niekonwencjonalny głoszę treści,
słuchaj proszę
Trafiam Cię w punkt centralny,
wiedz, że niepewności spłoszę
Nastroszę się, gniew boski jest nieobliczalny
Unoszę Cię, z góry widok kapitalny
I idealny obraz, jak krajobraz tropikalny
Monstrualny krach! Rah nieprzewidywalny
Jestem Bogiem!
Uświadom to sobie, sobie
Ty też jesteś Bogiem!
Tylko wyobraź to sobie, sobie
Widzę, widzę, widzę więcej
Wiem więcej, tak to jest mniej więcej
Uczę się sztuki życia, hip hop to mój sensei
I rzu-cam tym, a to jak kauczuk
Czysta technika, żadnego fałszu
Niuanse, sensacyjne seanse
W bezsensie sens jest jedynym awansem
Balansem w naturze, równowagi korekta
Unoszę się ponadto na specjalnych efektach
Cel - eS eM O Ka na kartki biel
A eN Be eL O Ka E Jot Be E eL
Le - le- lekko jak hel napełniam trwogą
I zapewniam, jak wrogom kontakt z podłogą
Twą dozgonną chęć dorównania swym bogom
Ogrom PFK podąża swą drogą
Przysięgam na ogon, uwierzysz w co zechcę
A poczujesz jeszcze od tych lepsze dreszcze
Jestem Bogiem!
Uświadom to sobie, sobie
Ty też jesteś Bogiem!
Tylko wyobraź to sobie, sobie
(O... widzę,
że pan się ładnie przedstawił przed nami,
tutaj w tej chwili słuchaczom,
przed tymi milionami słuchaczy.)
----------------------------------------------------------------
"Lepiej Być Nie Może"
Tekst:
Lepiej być nie może
Jak będzie się okaże
A że to właśnie jest
Everest moich marzeń x4
W przyspieszone tryby życia wchodzę
Ja piechotą nie chodzę
Bo się bujam wózkami po drodze
Całej załodze Pań słodzę
Tylko na pierwszą klasę się godzę
Tonę w sygnetach, złotych kietach
Kotku, wybierz wakacje może Kreta
ślicznie!
Kobieta kocha mnie bezgranicznie
I fizycznie i platonicznie
Banknot szeleści w kapsie jest fantastycznie
Non stop humor notorycznie
Wiecznie za kierownicą Jeep'a
świątecznie, co dnia wszędzie noszę miano VIP-a
I super typa
Razem ze mną ekipa
Kręcimy kolejnego Klipa
Tym razem numer na płytę Mobb Deep'a
Telefon 'pipa' Halo, wynajmuję lożę
Miękkie chcę podłożę
Życie w kolorze
Każdy mi pomoże
O każdej porze mam wszystko
Lepiej być nie może
Są momenty
Gdy wyobrażam sobie życia lepszego fragmenty
Tworząc wzorzec
Sumując elementy
Mogąc orzec
Lepiej być nie może
O tym rymowane słowa w tym utworze x2
Nie potrzeba mi wiele
Wystarczy czarter na Seszele
Przyjaciele, holenderskie ziele
Głębokie fotele
I konsola na czele
Z telewizorem o płaskim kineskopie
Oto w czym topię to co zarobię na hip hopie
Mój talent to ekwiwalent akcji
Ulokowanych w ropie
Każdy bank w Europie wie
Że eS eM O Ka jak Hworang kopie
Sprawdź to chłopie
Stale palę konopie
Wszystko ma priorytety
Ja mam łańcuch złoty
I w dupie sprawy dotyczące wysokości kwoty
Za samochody, jachty, posiadłości, samoloty
Nie myślę o tym kiedy wsiadam do mojej Toyoty
A ze mną wsiada "!" ubrana u Diora
Od rana do wieczora do roboty jest kontrola
Mikrofonu i nic więcej
Więc lepiej być nie może
Mam życie kolorowe jak w technikolorze
Co stworzę sprzedaje się w tysiącach egzemplarzy
Czasami nie starcza mi czasu
Na rajdy Jeep'ami po plaży
Z kumplami, bo przesiaduję w studiu
Właśnie tak się to robi na południu
Bywam w jednym dniu na obu stronach globu
Wrogów zazdrość wpędziła do grobu
Nie bez powodu zresztą
Mag i Rah tu też są
Nie ma sposobu by usunąć ich i mnie stąd wiesz to!
Są momenty
Gdy wyobrażam sobie życia lepszego fragmenty
Tworząc wzorzec
Sumując elementy
Mogąc orzec
Lepiej być nie może
O tym rymowane słowa w tym utworze
Są momenty
Gdy wyobrażam sobie życia lepszego fragmenty
Tworząc wzorzec
Sumując elementy
Mogąc orzec
Lepiej być nie może
Z powodzeniem mogę mieć co podyktuje mi pragnienie
Nie mówiąc już o napaleniu na palenie
Tego czego nie ma w menu
Ja mam na zamówienie
I mam to jak w banku tak jak wav'y mam w Vienie
Zewsząd otacza mnie najbliższe otoczenie
I jak Nosowska mam czyściutkie sumienie
Cztery litery terenówką w terenie wożę
Mam z baldachimem łoże
W nim na rodzinę łożę
Brzuchem do góry
Dzień który był ponury jest non stop kolor
Jak kolorowe mury
No bo ma szafa gra
W niej winyle, garnitury
Na specjalną okazję zaspakajam swą fantazję
Mam świat na wyciągnięcie ręki
Dziś padło na Azję Wschodnią
A konkretnie na Tokio
By nie stracić kontaktu kontaktuję się Nokią
Mam głowę w chmurach, kiedy wyjrzę przez okno
I w sumie me mienie przerasta wyobrażenie
I nie być może lepiej być nie może
Tak jak w tym refrenie
Lepiej być nie może
Jak będzie się okaże
A że to właśnie jest
Everest moich marzeń x4
--------------------------------------------------------------
"Rób Co Chcesz"
Tekst:
-Chce smoka..
-Co się mówi?
-Przepraszam..
-Mówi się błagam o przebaczenie.
-Błagam Cię o przebaczenie.
-Dlatego nie lubię szmat... Jesteście gotowe zrobić wszystko..
-Nie jestem szmatą..
-Nie?
-Nie...
-A wiesz, czym się różni szmata od kobiety? Tym, że kobieta się szanuje...
Świat schodzi na psy, razem z nim ty.
Wierzysz mi? Policzone są twoje dni.
Wiesz jak jest, tu chodzi o moją troskę,
bo niezbadane są wyroki boskie.
Więc rób co chcesz, pod uwagę bierz możliwości,
przyczynowo-skutkowe zależności.
Trwa pościg za kasą, pozycją, dupami,
gdzie ludzie rozminęli się z wartościami.
Tego nie wiem, ale spróbuj dać im palec,
kto jest kto przekonasz się doskonale.
Hipokryci dla mnie daremnie ukryci,
Ich dewizy, szydercze oczka, uśmiech Mona Lisy.
W głowach schizy, wynikiem mej ekspertyzy,
sprawdź kto kogo teraz ujmuje w ryzy.
Oto nadchodzi Magik, z języczkiem uwagi
robię ci kiełbie we łbie nie gorzej niż dragi.
Pożycza ode mnie kwotę, mówi, że odda potem
Ze mnie robisz idiotę? Robiąc z siebie idiotę.
No to kwita, oto w nowym świecie cię wita
eM A Gie I Ka i Paktofonika.
Masz jakieś ale, się zmachałeś?
Albo spadłeś z byka, coś strzyka, Cię drapie,
coś cię dotyka.
Lub fatalnie upośledzony emocjonalnie,
mówię ci legalnie, sterowany zdalnie.
Teraz siadaj - ja wykładam, w ciszy słuchaj.
Bynajmniej to nie poezja dla ucha,
Aha, u-cha-chany ja, bo sprawa krucha
próżnego kłamczucha co wyzionął ducha.
Już dawno - rób co chcesz, byle nie pójść na dno
Rób co chcesz, wiesz i nie żałuj, no!
-Nie! To jest przypadkowy kumpel.
-Przypadkowy kumpel Cię po dupie macał? Spoko...
-Jezus, Maria, nooo!
Dwa tysiące loopy , dwa miesiące zupy,
W taki upał każda głupia dupa da ci dupy.
Spójrz, ej, na jej ruchy, ujrzyj jak się męczy,
weź ulżyj jej, sprawdź jak jęczy pod tobą.
Takie potem nie płaczą, to dobrze,
owszem, właśnie dałeś zgwałcić się kobrze.
O Boże, może to że była taka łatwa - raz to nie wina twa, a dwa to pułapka.
Może głupia dupa ta od trzech tygodni w ciąży lata,
na tatę faceta szuka taka szmata.
Ja tam, co chcę mam, nie chcę więcej niż chcę sam,
zgniatam, a nie zjadam owoce jak Adam.
Znam obiekty westchnień przez sugestie,
z Cosmo zamienione w bestie, więc ostro!
Zaczytani w CKM-ie, chuj, że ściema na ściemie
gdzieś tam odpowiedź drzemie,
ja wizerunek zmienię swój, nie żałuj,
pewne siebie ruchy zapewniają co noc na noc dupę do poduchy.
Więc rób co chcesz, może wieczór ze świecami,
lecz zadowolona będzie suka skuta kajdankami.
Dopiero, hetero ja, a ona bi, więc da mi z koleżankami,
Nie mam wyboru, myśli się jajami wtedy, nie ?
To tera, zajebała mi z numerami ważnymi komórkę,
a jej dziurkę ciurkiem wytrychami.
Jej śluzem upaćkani ślusarze, jak ja pojebani.
Wiesz co, kurwa ci mówi, że dziś da ci za nic.
Też coś, wierz w co chcesz,
rób co chcesz, dup co chcesz.
Zresztą, ja mogę gadać
a ty i tak pójdziesz złą ścieżką.
-Wiesz? Bo dzisiaj się tak zastanawiałem nad tobą.
-No i co?
-W sumie, to jak tak pomyślałem sobie, to mi się rzygać zachciało.
O, o, otóż to, poznajesz ją
I serca K.O. czeka cię, bo
zadurzony po uszy swe o
każdej porze to pozytywne flow.
Wszystko inne w tło, dziennie planów sto,
słodkich akcji gro, w końcu wkładasz go,
boli, nie słuchaj, bo pierdoli,
nie jesteś pierwszym, którego szkoli.
Tak zadowoli cię .. cię.. niezmiernie,
pieprz to, ocknij się, bo skończysz miernie,
Wiesz to, że trzeba podchodzić biernie.
Rozczarowany? A przyrzekała żyć wiernie.
Na chatę wpada, siada, opowiada.
W cieniu zdrada?! Och, to przesada!
Spadaj, mała moja rada,
twe tłumaczenie mi nie odpowiada,
więc słuchaj, a nie gadaj.
Dlaczego tak, a nie inaczej? Jak to dlaczego?
Chciałaś tego, wybrałaś, wczuj się w pokrzywdzonego.
Dlaczego tak, a nie inaczej? Jak to dlaczego?
Chciałaś tego, wybrałaś, zrozum pokrzywdzonego.
Na drogę całus, przez życie pedałuj,
rób co chcesz, myśl, niczego nie żałuj.
Rób co chcesz, bierz, niczego nie żałuj
Rób co chcesz, wiesz, niczego nie żałuj
Rób co chcesz, niczego nie żałuj.
Chciałaś? Wybrałaś.
Ej, w dupę mnie pocałuj, wiesz. x4
-I to jest powód żeby cię koleś po dupie macał, tak się spytam, nie?
Boli, prawda? Widzisz, tylko, że mnie to już nie obchodzi, że ciebie boli, bo ja cię mam już w dupie. Możesz iść do domu, dziękuję.
Było mi miło z tobą spędzić 2 lata. Mówiłem ci... Do widzenia, dobranoc.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
"W Moich Kręgach"
Tekst:
(Posłuchaj, w kilku słowach, to bardzo prawdziwe) x4
Kiedyś grono ludzi się zebrało
To mało
Kasety wymieniało
Z muzyką wspaniałą
Wszędzie naokoło grało i huczało
Wszystko w dwóch słowach się zawierało
Potem spotkania na rynku
Miłe towarzystwo, ciepło jak przy domowym kominku
Mini koncerty na świeżym powietrzu
Na ławce, te większe na scenie w budynku
Bity podawane przez Baka za pomocą ust
Dla każdego, trafiające w każdy gust
Moje rymy prosto z bani dla odbiorców kompanii
Wokół skejci z dekami i przechodnie nieznani
Wszyscy zgrani niemożliwie
Jeden tok myślenia
Ten sam punkt zaczepienia
Pierdolnął ciężki bas!! bas!!
Wszystko pozmieniał
Osoby zwątpiły, nastąpiły wykruszenia
Ucieczka w dragi bez zastanowienia
Cóż, słabe charaktery są nie do ocalenia
Już wielu znikło jak widziadło
W gówno wpadło
W moich kręgach już wielu odpadło
W moich kręgach już wielu odpadło
W moich kręgach już wielu odpadło
Oni już odpadli
Niczym bombka z choinki spadli
W kiepskie klimaty popadli
I obce towarzycho, a wszycho
Było zajebicho
Każdy bujał się z ucieszoną michą
To na imprę, to na ognicho
Zawsze spokens, nigdy nie było licho
Potem coś na przeszkodzie stanęło
Braterstwo runęło
Chujowe akcje wszczęło
To co w sercach płonęło
Z wiatrem przeminęło
Słabe osobowości zgięło
Dzieło wspólnej więzi
Zsunęło z krawędzi (cóż)
Chwile ulotne są, czas zbyt szybko pędzi
Szkoda tych, którzy już poodpadali
Żal mi tych, którzy już poodpadali
Szkoda tych, którzy już poodpadali
Żal mi tych, którzy już poodpadali
I choć żal mi ich, nie jestem po to, by się żalić
Lecz ustalić
Więzy musiały się spalić
Bezsprzecznie, nic nie trwa wiecznie
Mimo iż oni odpadli, Rah dalej walecznie
W moich kręgach już wielu odpadło
W twoich kręgach już wielu odpadło
W moich kręgach już wielu odpadło
W naszych kręgach już wielu odpadło x2
---------------------------------------------------------
"2Kilo"
Tekst:
Drin ist draußen, Wörter fallen wie Mikado
PFK Squad Bunkerwelt wie Kollabo
Köpfe stecken unter Decken, Katowice, Ruhrpott
wo sind eure Fans, kommt aus den Ecken
Drin ist draußen, Wörter fallen wie Mikado
PFK Squad Bunkerwelt wie Kollabo
Köpfe stecken unter Decken, Katowice, Ruhrpott
wo sind eure Fans, kommt aus den Ecken
Hallo, Witten, witam i ten stan, gdy nabite mam
Nie przeszkadza, więc jaram z zachwytem, a nie sam
Jeden gram czy dwa kilo, chwilo trwaj
Poznaj skrajności kraj, na kraj jest milion możliwości
Od gości rap, PFK skład w pełnej gotowości
I ci, którzy mają wolne
2000 Witten, deszcze niespokojne
Ej, play, rekord zostały pobite
Z tej strony mikrofony stale przepite
I przepalone wokale, bo lepiej być nie może
Dopóki nie włożę wieży a na razie tworzę
O Boże, to że była jak nalepka lepka
2000-8-27 i najebka
Halo, Witten, witam i ten stan standardem w dzień za dniem
Gdzie popadnie palę...
Tu kukuryku i to słońce podnosi mi powieki, już poranek
Tu Dortmund-Witten, wita mnie przystanek
I dupy rozkołysane, dupy skonsternowane
Na to Kowalski Jan, refleksje te same
Dobrze mu, w domu lepiej, jedni toczą ślinę, drudzy pianę
PFK mianem faktem w marzenia owiane
Tu napotykam rzeczy niespotykane
Tu rymy ukulane podpierane Koranem
Z OnAnOn spontaniczne nazywane nieplanowane akcje
Nie pluskwa a milenijne wakacje
Dwa tysiące rok, hunderttausend Kilometer
Mimo to względem hiphopu to tak jak rzut beretem
Ich schmeiß im Glashaus Scheiben ein vielleicht bringt's mehr Glück
Ich bin total normal, wer zu lange hin hört, wird verrückt
Wie soll ich in Scheiben bleiben, wenn mir alles nicht genügt
Und missversteh mich, denn eindeutig zweideutig red ich
Meine Art ist abartig, bin so dick, man hänselt mich
Mein Reim ist jetzt kein Schwein, ich bin der, der nur mit sich selbst spricht
Denn ich kann mich gut verstehn, ich bin nicht süchtig
Schiffbrüchig, ich kann kein Ufer sehn
Denk nicht drüber nach, da gibt's nichts zu verstehn
Das Leben ist scheiß, komm lass uns scheiße reden
Immer im Kreis bewegen und ich schrei's jetzt in die Runde
Den letzten beißen die Hunde, einige begreifen die Kunde
Die ich verkünde und greifen zu...
Od południa do południa ta droga trwa
Alles klar, hiphop gra, u mnie jest OK
Pode mną bardzo mały wóz i jest luz
To LO nas dwóch, nie do wiary, a jednak uwierz w to stary
To pewne jest jak że cztery to dwie pary, nie słoneczne okulary
Ani piaski zielonych tropików, to jest miasto Witten
Sala pełna basowych głośników, set Junior High
Płyty zapuszczajajajajaj, bujaj moją głowę
Owdziany w doświadczenia nowe
W nowe wchodzę stulecie, 2000 w lecie
Nim tu przybędziecie, nas już tu nie będzie
H I P H O P wszędzie, H I P H O P wszędzie(wszędzie)
Ich zahl für meinen guten Namen, nicht durch Benehmen
Ich bin zu fett für meinen Körperbau, kann nicht mehr stehn
Dass ich für jeden Reim aus meiner Rübe zahl, muss ich erwähnen
Sie setzt mich wieder unter Tränen gestehn
Alles kommt raus wie ein Schamhaar, mein Leben nicht planbar
Wir waren zwar hier und da, doch die S-Bahn
Schweift 'ne ferne Reise in die Bunkerwelt per Schwarzfahren
Drin ist draußen, Wörter fallen wie Mikado
PFK Squad Bunkerwelt wie Kollabo
Köpfe stecken unter Decken, Katowice, Ruhrpott
wo sind eure Fans, kommt aus den Ecken
W domu czy na dworze, słowa sypią się jak bierki
PFK i Bunkerwelt, kolaboracja, słowne gierki
Na wakacjach pod jednym dachem pojednani Mikołów i Ruhrpott
Gdzie ci fani zamienieni w słuch
Drin ist draußen, Wörter fallen wie Mikado
PFK Squad Bunkerwelt wie Kollabo
Köpfe stecken unter Decken, Katowice, Ruhrpott
wo sind eure Fans, kommt aus den Ecken
W domu czy na dworze, słowa sypią się jak bierki
PFK i Bunkerwelt, kolaboracja, słowne gierki
Na wakacjach pod jednym dachem pojednani K-ce i Ruhrpott
Gdzie ci fani, gdy basy na pace...
Oto kamikadze przejmuje nad umysłem władzę
Reset systemu, ale jakoś sobie radzę
Bo impra na maksa, w ręku ein Liter Faxa
Wypompowane tak jak powietrze z waksa
Dejot proszę uruchom westaksa
Podaj nam bit ostry niczym metaksa
Cały terror rozpętał error
Wakacje '00 po przybyciu tu dopiero
Halo, witam, Witten wita mnie
Te, dżoja podaj, bo se machnąć chcę
Strach ma strasznie małe oczka swe
Życie jak w Madrycie, życie jak we śnie
Mnie wydać mnie znać podaj jointa i nie pierdol śmierdzielu
Dupek nie zu Zeit kräftigsten, beschäftigsten
Wenn ich den Rapper in Schützen (...)
Und tu so als ob der ganze Dreck weg müsste
Nach den letzten Schüssen der best(...) (...)
(...) wüsste
Sichere Schutzweste und der Rest Flüche
Die sicher mein (...) Büchse
Ich (...) Drecksprüche
Ich muss Texte und die Action wegknicken
Ich such den letzten Frustfetzen
Und zerquetsche wie Stechmücken
Alles läuft schief, ich muss Rap stützen
Wakacje Niemcy 2000, tu z kumplami rządzę
Tu rozpierdalam swe pieniądze
Czuję się jak ryba w Witten szpondze
U Turków posiłki gorące, jadam (...)
Rymy na wolno i na papierze, gadam szczerze
Nokaut, nokautuję, spróbuj, poczujesz
Ja gustuję w zielonych topach hach
Mach za machem, mikrofon mym narzędziem
Hip hop mym fachem, studio pod jednym dachem
Z Bunkerwelt PFK, ta sama idea
Rozwijać hiphop, Kams w pełni to popiera
A atmosfera jest stale rozluźniona, alles klar?
Ja, alles klar
Ich mach mich satt mit Sätzen
Fans gehn die Winde rauf wie Katzen
Senior Junior kann es kratzen
Es steht der alte Hahn, nur in neuem Gefieder
Selbst wenn ich einmals zwinkel, spreche meine Augen nieder
Schwing den Stift übers Blatt wie Ninjas ihre Schwerter
Wenn die Regeln nicht begrenzen, dann schieß auf den Pförtner
Gedanken rollen, Schranken gehen auf wie Münder
Aber ich sage was ich denke, macht mich das unverwundbar
Wie Königskobras aufrecht und giftig was ich sage
Wie ich sage, trifft dich, trifft dich
Zu siebzig dreißig, also hundert Prozent
Jede meine Rede wird von der Welt gebunkert
Bunkerwelt in Witten... Witten
Drin ist draußen, Wörter fallen wie Mikado
PFK Squad Bunkerwelt wie Kollabo
Köpfe stecken unter Decken, Katowice, Ruhrpott
wo sind eure Fans, kommt aus den Ecken
W domu czy na dworze, słowa sypią się jak bierki
PFK i Bunkerwelt, kolaboracja, słowne gierki
Na wakacjach pod jednym dachem pojednani Mikołów i Ruhrpott
Gdzie ci fani zamienieni w słuch
Drin ist draußen, Wörter fallen wie Mikado
PFK Squad Bunkerwelt wie Kollabo
Köpfe stecken unter Decken, Katowice, Ruhrpott
wo sind eure Fans, kommt aus den Ecken
W domu czy na dworze, słowa sypią się jak bierki
PFK i Bunkerwelt, kolaboracja, słowne gierki
Na wakacjach pod jednym dachem pojednani K-ce i Ruhrpott
Gdzie ci fani, gdy basy na pace...
-----------------------------------------------------------------------------------
Ciekawostki:
- Nagrania dotarły do 2. miejsca listy OLiS. Zespół otrzymał nagrodę polskiego przemysłu fonograficznego Fryderyka w kategorii "najlepszy album hip-hop". Z kolei pochodzący z albumu utwór pt. "Chwile ulotne" znalazł się na liście "120 najważniejszych polskich utworów hip-hopowych" według serwisu T-Mobile Music.
- Pochodzące z płyty piosenki "Jestem Bogiem" i "Rób co chcesz" zostały wykorzystane w 2003 roku w filmie obyczajowym Powiedz to, Gabi w reżyserii Rolanda Rowińskiego.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Źródła:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Kinematografia_(album)
http://www.tekstowo.pl/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz